top of page

Moc przestrzeni

  • Zdjęcie autora: we wnętrzu
    we wnętrzu
  • 9 wrz 2021
  • 4 minut(y) czytania

Podwórko widziane z wnętrza kamienicy, Poznań, Wilda , 2016r
Podwórko widziane z wnętrza kamienicy, Poznań, Wilda , 2016r

Przestrzeń w jakiej żyjemy wpływa na nas.

Jest jak niewidzialna siła, która determinuje nasze zachowania, nasze reakcje. Wpływa na jakość naszego życia.

Lily Bernheimer- brytyjskiego pochodzenia psycholog środowiskowy, założycielka Space Works Consulting, bada związki pomiędzy ludźmi a otoczeniem.

W swojej książce „Potęga przestrzeni wokół nas” podkreśla wagę wpływu nie tylko przestrzeni mieszkalnej, ale także głównych arterii miejskich oraz przestrzeni biurowych.

Zauważa jak przestrzeń potrafi wpływać na podświadomośc korzystającej z niej osób, determinując decyzje, które potrafią zmienić losy. Jesteśmy pokoleniem indoorowym (z ang. wewnątrz, w środku) Sukcesywnie od czasu Wielkiej Rewolucji Przemysłowej- większośc czasu spędzamy w pomieszczeniach.

Nie możemy pomijać wpływu jaki na nas wywierają przestrzenie w których przebywamy.

Jesteśmy społecznie nieuświadomieni jak fatalne skutki niesie za sobą długotrwałe przebywanie w niekorzytnych przestrzeniach.



Coraz więcej czasu spędzamy w miejscach zabetonowanych, szklanych, chłodnych czujemy się w nich odłączeni od natury. Pozbawieni naturalnego światła i czystego zmiennego powietrza czujemy się coraz bardziej pozbawieni energii.

W odpowiedzi na naturalną potrzebę ponownego połączenia się ze światem natury coraz popularniejszym nurtem staje się „biophilia” dosłownie – miłość do żyjącego świata .

Odnosi się do pociągu jaki gatunek ludzki żywi do naturalnego świata. Wyjaśnia dlaczego kochamy morskie widoki wiosenne kwiaty i baldachim z koron drzew. Elementy te bardzo silnie wpływają na nasza zdolność myślenia, regeneracji i kreacji.




Piekną idee miasta ogrodu wymyślił w 1898 roku Ebenezer Howard.

Zaproponował on stworzenie miast ogrodu, żeby odciążyć przeludnione, zakopcone miasta.

Istota było zapewnienie ludziom zdrowego mieszkania – a żeby takie było, jak uważał, powinno być zielone.

Społeczność takiego miast byłaby zorganizowana wokół centralnego ogrodu pełnego drzew i terenów zielonych. Miasto takie byłoby także otoczone zielonym wieńcem terenów pozbawionych wszelkiej zabudowy – jak wskazują jego rysunki byłyby tam sady, pastwiska, ogródki działkowe i lasy.

Te małe społeczności byłyby połączone liniami kolejowymi z centralnymi miastami.


Howard zilustrował swoje idee swoim słynnym rysunkiem trzech magnesów, który rozwiązywał kwestie "Dokąd ludzie pójdą" i wybory pomiędzy miastem, wsią i miastem – wsią.


Grafika Ebenezera Howarda - "Dokąd pójdą ludzie"

Inna filozofię mieszkaniową wyznawał szwajcarsko – francuski architekt Le Corbusier (1887-1965) Ponad konieczność kontaktu człowieka z naturą na pierwszym miejscu stawiał funkcjonalizm i ekonomie przestrzeni. Le Corbusier wierzył ,że domy powinny funkcjonować mechanicznie i klarownie. Jego słynne słowa „Aeroplan jest maszyną do latania, samochód maszyną do jeżdżenia a dom maszyna do mieszkania” na stałe zapisały się na kartach historii



Głównym założeniem jego było przyjęcie , że domy muszą być przede wszystkim produktywne, higieniczne i wydajne. Często w myśl tej idei burzono niskie slumsy i zastępowano je smukłymi wieżowcami co jak niektórzy twierdzą, dało początek formie budownictwa komunalnego.


Blok Marsylski został zaprojektowany na 1,6 tys. osób, ale miał tylko jedną klatkę schodową i trzy windy, by ludzie mijali się częściej. Jego twórca, Le Corbusier, wierzył, że dzięki dobrej organizacji życia wyzwoli to, co najlepsze w człowieku, i stłumi zło. Sądził, że dzięki wspólnocie ludzie będą szczęśliwsi
Blok Marsylski został zaprojektowany na 1,6 tys. osób, ale miał tylko jedną klatkę schodową i trzy windy, by ludzie mijali się częściej. Jego twórca, Le Corbusier, wierzył, że dzięki dobrej organizacji życia wyzwoli to, co najlepsze w człowieku, i stłumi zło. Sądził, że dzięki wspólnocie ludzie będą szczęśliwsi


Nie sposób nie zgodzić się z tym, że najefektywniejszym wykorzystaniem przestrzeni jest budowanie coraz wyższych budynków i lokowanie w nich coraz większej ilości mieszkańców.. Czy jednak nie odbywa sie to ze szkodą dla nich samych..?


Przegląd ponad stu badań Roberta Gifforda (psycholog środowiskowy) sugeruje, że lokatorzy wieżowców są mniej zadowolenie z warunków mieszkaniowych i doświadczają wielu negatywnych skutków.

Stosunki społeczne w wysokościowcach są dużo bardziej anonimowe. Ludzie są mniej skłonni pomagać i ufać sobie.

Wieżowce nie są idealnym miejscem do wychowywania dzieci a nawet mogą przyczyniać się do większej ilości samobójstw.(!!)


Istnieje nawet związek pomiędzy wysokością budynku a zadowoleniem mieszkańców. Osoby mieszkające na niższych piętrach cenią sobie łatwy dostęp do ulicy a osoby mieszkające wyżej, korzystają z rozległych widoków i poczucia wyższości.


Ludzie w środkowych piętrach są najmniej zadowoleni, czują się klaustrofobicznie i nieco stłoczeni.


Rejony gdzie np. na piętrze znajdują się tylko dwa mieszkania, są na ogół dobrze utrzymane, natomiast hole wspólne dla 20 lokali lub przestrzenie wspólne z których korzysta około 150 rodzin były zaśmiecone i szalała w nich przestępczość.


Przestrzeń wspólna w większych budynkach, gdzie jest większa anonimowość zazwyczaj jest bardziej zaniedbana. Czujemy w niej większe przyzwolenie na zaniedbanie . Brak możliwości oddziaływania na przestrzeń, spersonalizowania jej i przez to wyrażenia siebie, niszczy więź z miejscem zamieszkania – podstawę istneinia domu.


W 1947 roku John B Calhoun przeprowadził znany na całym świecie eksperyment , który zapoczątkował twierdzenie że wzrost populacji wpływa na spadek jakości życia mieszkańców.

Calhoun zbudował szczurze miasto o powierzchni 100 metrów kwadratowych. Sprowadził tam pięć ciężarnych szczurzych samic. Założył, że przy dostatecznej ilości pożywienia wody i siedlisk jego szczurze miasto się rozrośnie do 500 osobników.


Początkowo wszystko szło zgodnie z planem, ale kiedy populacja osiągnęła wielkość 150 osobników – szczury przestały się rozmnażać a ich ilość ustabilizowała się.

Na przestrzeni dwóch lat ich ilość nigdy nie przekroczyła 200.


Calhoun rozbudował swój eksperyment. Stworzył bardziej złożone siedlisko wewnątrz budynku. Było znacznie mniejsze bo miało 3x4 metry i było podzielone na zagrody. Każdy obszar był połączony z zagroda za pomocą ramp. Wewnątrz tych zagród szczury miały własne wieżowce wielopoziomowe tereny lęgowe wyposażone w ciasne, kręte schody.



W normalnych warunkach szczury są dosyć konwencjonalnymi stworzeniami uznającymi tradycyjny podział ról na męskie i żeńskie.

Męskie szczury zakładają swój harem i określają swoje terytorium. Samice są typowymi "gospodyniami domowymi"- zajmuja się budową gniazda i chowaniem dzieci.

W przestrzeni szczurzego wszechświata, którą stworzył Calhoun, stare normy społeczne przestały obowiązywać a wyłoniły się nowe, destrukcyjne modele zachowań.

Stłoczone w mniejszych wielokondygnacyjnych pomieszczeniach gryzonie zaczęły się dziwnie zachowywać.

Agresywne bandy samców zaczęły grasować po mieście atakując samice Inne wykazywały nadpobudliwość i nadaktywnośc seksualną próbując wymusić współżycie na każdym napotkanym szczurze.

Najbardziej zdegenerowane osobniki stały się kanibalami. Smiertelność noworodków wzrosła az o 90 % 50% samic ginęło z powodu chorób lub przemocy.

Te które wydawały na śiwat potomstwo fizycznie i psychicznie nie były w stanie się nim zająć.

Co ciekawe katastrofalne skutki były o wiele poważniejsze w wewnętrznych zagrodach, gdzie panowało największe zagęszczenie. Szczury zbijały się w gromadę w stłoczonej masie , którą Calhoun nazwał "bagnem behawioralnym". W mniej zatłoczonych rejonach samce i samice nadal wypełniały swoje role społeczne choć niezbyt skutecznie.


Eksperyment Calhouna traktowano jako dowód na to, że zagęszczenie jest przyczyną wszystkich „bolączek społecznych”

Sytuacje wysokiego zagęszczenia zmieniają nasze zachowania,

Jako ludzie wykształciliśmy w sobie mechanizmy radzenia sobie z nimi, lecz jak wskazał eksperyment przebyte doświadczenia wpływają na nas nawet, gdy już opuściliśmy to środowisko.



Mam wielką nadzieję, że rozwój świadomości i wiedza z zakresu psychologii przestrzeni pozwoli tworzyć miejsca dedykowane człowiekowi i jego potrzebom.

Miejsca, które na każdym etapie życia wspierają jego aspiracje i dążenia.

Miejsca, które nie są przykra koniecznością, miejscem na przeczekanie a cząstką raju na ziemi w której realizujemy się, tworzymy rodzinę więzi, rozwijamy pasję.

Wierzę, że zamiast tworzyć budynki bardziej zaczniemy skupiać się na człowieku i zaczniemy tworzyć domy. A jak wiadomo każda zmiana zaczyna się od nas samych.

Dobrego dnia! :)




źródła:

Lilly Bernheimer -"Potęga przestrzeni wokół nas " (The Shaping of us)


https://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,80530,19744706,pierwszy-blokers-architektury-byl-swiatowcem-i-libertynem.html?disableRedirects=true

zdjęcia: (przekierowanie do źródła po kliknięciu na obraz)




 
 
 

Comments

Rated 0 out of 5 stars.
No ratings yet

Add a rating

Obserwuj

  • Facebook
  • LinkedIn

©2019 by we wnętrzu. Proudly created with Wix.com

bottom of page